Wylądowałem i już się zaczęło.
Przerażony nastolatek, sam w "wielkim świecie".
Po dziesięciu minutach czekania w poczekalni lotniska dosiadł się Hindus i śmiesznym angielskim zaproponował wspólną wycieczkę do "WC". Cóż, jestem kulturalny ale odmówiłem.
Po 2 godzinach czekania, idącego do samolotu, wyczaił mnie piest "antynarkotkowy". A tak myślałem czy aby na pewno to dobry pomyśł na niego gwizdać...
Dzięki szybkiej i miłej ;) rewizji osobistej wylądowałem na przedzie kolejki.
Jeszcze chwila i wylecę z Europy!!